A więc mój urlop, na który zaprosiłam też Marysię....;), zaczął się od wycieczki na Pilatus! I mimo, że to była najdroższa jazda gondolą to było warto! Zaczynając od tego, że podczas jazdy na górę poznałyśmy starszego Pana, który od 60(?) lat gra na rogu alpejskim! I którego później zobaczyłyśmy jak grał na szczycie ze swoją żoną i znajomymi. Ale wracając do Pilatusa to widoki zapierają dech w piersiach. Z jednej strony góry, z innej widok na Luzernę, z jeszcze innej jezioro czterech kantonów... byłyśmy zachwycone! A potem jeszcze śniadanie na szczycie i.... zgubiony portfel Marysi, który w końcu na szczęście się znalazł :)
A po górach mała rundka po Lucernie. Przepiękne miasto... Zresztą jak cała Szwajcaria :)
I prezenty od Marysi <3 skarpetek wystarczy mi już chyba na kilka lat
A tego samego dnia wieczorem wybrałyśmy się do Zurychu i wypiłyśmy wino nad jeziorem. Po drodze zobaczyłyśmy tą projekcję i nie mam pojęcia co to było, ale pamiętam, że bardzo wstrząsnął mną fakt, że ktoś udający Hitlera mówi o humanitaryźmie?! I tłum ludzi to ogląda?!
W niedzielę odpoczywałyśmy, ale w poniedziałek chciałam Marysi pokazać Zurych. Tak więc pochodziłyśmy po mieście, kupiłyśmy czekolady (okazuje się, że czekolada za 0.60 CHF smakuje tak samo dobrze jak ta za 5 CHF) i poszłyśmy wypić kawę przy ETH, skąd jest cudowny widok na miasto. Aaaaa no i po drodze spotkałyśmy BIO COFFEE SHOP hahaha
We wtorek rano był już czas na kolejną podróż ----> Como! Malutkie i bardzo urocze miasteczko na północy Włoch nad jeziorem Como. Na pewno nie zapomnimy naszego Airbnb z bardzo miłym właścicielem i bardzo cuchnącym mieszkaniem. Śmierdziało tak, że brzydziłam się tam spać i kąpać i stwierdziłam, że muszę się napić zanim położę się spać. Tak więc cały dzień chodziłyśmy i zwiedzałyśmy, jadłyśmy lody, słuchałyśmy ulicznych grajków (DESPACITO!), zjadłyśmy najobrzydliwsze kasztany w miodzie i musztardzie, a na koniec kupiłyśmy pizze, wino i usiadłyśmy nad brzegiem Como. Najlepsza była para, która zatrzymała się i zaczęła mówić, jak bardzo nam zazdroszczą klimatu i że jesteśmy jedynymi, które na to wpadły. Szybko też zgadli, że jesteśmy z Polski i że z Warszawy i z Gdańska :D bardzo miła sytuacja ;) W końcu jednak trzeba było wracać do naszego śmierdzącego pokoju, ale już z samego rana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz