Strony

poniedziałek, 12 listopada 2018

September snaps





























































































































Wrzesień i w końcu Szwajcaria... nie zaczęło się dobrze. Spóźnione loty, czekanie godzinami na lotnisku, potem zgubiona walizka. Z dziećmi też nie było najlepiej, potrzebowały czasu żeby się do mnie przyzwyczaić, w końcu jestem ich pierwszą nianią. Ja zresztą też potrzebowałam czasu, żeby się ze wszystkim oswoić i żeby wyznaczyć im jakieś granice. Ale chociaż kilka wieczorów przepłakałam, mimo że kilka razy ocierałam łzy odbierając dzieci z przedszkola, bo takie były dla mnie wredne, szybko zakochałam się w tym kraju. Krajobrazy są przepiękne. Jest tak niesamowicie, że jadąc samochodem boję się, że w końcu tak się zapatrzę, że spowoduję wypadek! Zresztą nie raz zdarzyło się już, że po prostu zatrzymałam się i wysiadłam z samochodu, żeby zrobić zdjęcia. Dlatego też z góry przepraszam za ten spam, ale jestem zakochana w górach. Teraz, kiedy jest już listopad, przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego na tyle, że nie wyobrażam sobie kolejnej wyprowadzki za 10 miesięcy... Cholera, nie chcę się znowu żegnać, znowu wszystkich zostawiać, znowu zaczynać od nowa. Podoba mi się tu, serio czuję się tu dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz